
O roślinach trujących, które przypominają zioła, a także o tym, w jaki sposób je odróżnić opowiedziała dr hab. Olga Kosakowska, prof. SGGW oraz prof. dr hab. inż. Katarzyna Bączek z Katedry Roślin Warzywnych i Leczniczych Instytutu Nauk Ogrodniczych Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.
Zioła – rośliny pożyteczne
Zioła stanowią najliczniejszą i najbardziej zróżnicowaną grupę roślin użytkowych na świecie. W przemyśle fitofarmaceutycznym wykorzystywane są przy produkcji leków ziołowych i suplementów diety, ale również nieprzetworzone w gospodarstwach domowych.
Ostatnio rośnie liczba osób zainteresowanych samodzielnym wytwarzaniem prostych produktów ziołowych m.in. różnych wyciągów lub maści. Stąd coraz więcej osób uprawia zioła w ogródkach przydomowych, a także zbiera surowce zielarskie na własne potrzeby ze stanowisk naturalnych.
Większość ziół, zwłaszcza należących do rodziny jasnotowatych i astrowatych, to pospolite i dość łatwe do identyfikacji gatunki o znanym, łagodnym działaniu leczniczym np. krwawnik pospolity, bylica piołun, kocanki piaskowe, lebiodka pospolita czy macierzanka zwyczajna. Mimo to, wychodząc w teren po zioła, trzeba się mieć na baczności. Wiele gatunków ma swoje sobowtóry, które nie dość, że pozbawione są właściwości leczniczych, to mogą zawierać substancje niebezpieczne dla zdrowia.
Rośliny trujące
Przykładem może być skrzyp polny, którego ziele, bogate we flawonoidy i krzemionkę, stanowi ważny surowiec leczniczy o działaniu moczopędnym, a także kosmetyczny, wzmacniający włosy i paznokcie. Gatunek ten łatwo można pomylić np. ze skrzypem leśnym lub błotnym, przy czym o ile ten pierwszy nie zrobi nam krzywdy, to drugi jest silnie toksyczny. Uważny zbieracz wie, że rosną one na nieco innych stanowiskach, ale w praktyce może się zdarzyć, że spotkamy wszystkie trzy skrzypy w jednym miejscu np. w wilgotnych zaroślach na granicy lasu i łąki.
Innym przykładem są dziko rosnące gatunki z rodziny selerowatych (wcześniej baldaszkowatych). W ostatnich latach coraz bardziej popularne nie tylko jako rośliny lecznicze, ale też jadalne i przyprawowe m.in. podagrycznik zwyczajny, trybula leśna czy dzika marchew. Wcale nietrudno je pomylić z ich bliskimi krewnymi z tej samej rodziny botanicznej tj. szczwołem plamistym, blekotem pospolitym i szalejem jadowitym. Wszystkie te gatunki mają dość podobny pokrój oraz budowę poszczególnych organów, w tym wzniesione pędy zakończone baldachami, lecz ich skład chemiczny jest diametralnie różny. Przykładowo, nadziemne części dzikiej marchwi zawierają m.in. olejek eteryczny o przyjemnym, świeżym zapachu (stąd owocostany i kwiatostany tej rośliny są stosowane jako aromatyczna przyprawa kuchenna), ale już ziele szaleju jadowitego (powszechnie zwanego cykutą) zawiera toksyczne związki z grupy poliacetylenów, którymi w Starożytności otruto Sokratesa.
Flagowym przykładem częstych pomyłek są też arcydzięgiel litwor i barszcz Sosnowskiego. Oba gatunki to wysokie, okazałe rośliny, rosnące w podobnych siedliskach, przy czym leczniczy jest tylko arcydzięgiel. Barszcz, ze względu na zawartość furanokumaryn jest bardzo niebezpieczny, samo otarcie się o jego liście prowadzi do poważnych oparzeń skóry. I choć wiadomo, że arcydzięgla nie zbiera się ze stanowisk naturalnych, między innymi dlatego, że podlega ścisłej ochronie prawnej, to i tak każdego lata znajdą się śmiałkowie chcący na własnej skórze się przekonać czy ten piękny okaz z podkarpackich łąk o dętych łodygach i ogromnych baldachach to przypadkiem nie arcydzięgiel. Bliskie spotkanie z barszczem Sosnowskiego to duże ryzyko dla zdrowia, nierzadko kończące się pobytem w szpitalu.
Zatem z ziołami nie ma żartów i powinno się je zbierać z zachowaniem szczególnej ostrożności.
dr hab. Olga Kosakowska, prof. SGGW
prof. dr hab. inż. Katarzyna Bączek
Katedra Roślin Warzywnych i Leczniczych
Instytut Nauk Ogrodniczych SGGW